Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Jak zabić mordercę pomysłów, czyli cisza przed burzą mózgów

· · 4 min
Jak zabić mordercę pomysłów, czyli cisza przed burzą mózgów

Stajesz pod ścianą. Nie możesz się ruszyć ani o krok, a problem stoi, jak stał. Nie posuniesz się do przodu dopóki… nie zabijesz mordercy pomysłów. Jak to zrobić? Jak przerwać ciszę przed burzą... mózgów?

Mówi się, że kreatywność potrzebna jest wszędzie tam, gdzie zmienia się paradygmat, czyli zestaw reguł i zasad, którymi kierujemy się podczas rozwiązywania problemów. Zmiana paradygmatu miała w cywilizacji miejsce parokrotnie – ilustruje ją na przykład przejście z powozu ciągniętego przez konie do samochodu. Swoją drogą – Ford powiedział, że nie robił badań rynku na temat samochodu, ponieważ gdyby zapytał wówczas swoich potencjalnych klientów o to, czego potrzebują, powiedzieliby, że szybszego konia. Cóż, takie są uroki tkwienia w starym paradygmacie.

Kiedy jakiś paradygmat się wyczerpuje – rozwiązania, choć z pozoru niczego im nie brakuje, przestają pasować do większości problemów z powodu zmian, które pojawiły się w innym miejscu (na przykład zmian technologicznych, w myśleniu, oczekiwaniach klientów, a także w modzie czy trendach). Wzrasta liczba problemów i coraz mniej jest gotowych rozwiązań, wypróbowanych i sprawdzonych metod. Zmiana paradygmatu wymaga więc zmiany punktu widzenia. I tu wkracza kreatywność.

Jak stworzyć coś z niczego?

Kreatywność jest sposobem myślenia i nastawienia do problemów. Dzięki niej trudne sytuacje mogą stać się okazją, a nie barierą dla działania. To sztuka budowania odległych skojarzeń, trafnych analogii. Ford znany jest najbardziej ze swojego słynnego Forda T, ale w kontekście kreatywności ważniejsze było to, że zrewolucjonizował on produkcję, zmniejszając jej koszt i wprowadzając współczesną ruchomą linię montażową. A podpatrzył to w najbardziej nieprawdopodobnym miejscu, mianowicie zwiedzając fabrykę konserw mięsnych. Na linii przemieszczały się ogromne tusze obrabiane przez robotników i tu nastąpił błysk: Co by było, gdyby...? – reszta to historia.

Wbrew popularnym przekonaniom kreatywne rozwiązywanie problemu to nie tworzenie czegoś z niczego, ale budowanie nowych rozwiązań na podstawie tego, co powszechnie dostępne. Zresztą sukces biznesowy najczęściej tworzą ci, którzy są w stanie dostrzec coś nowego i innego... w tym, co pozostali uważali za stałe i oczywiste.

Jak nie szkodzić?

W tradycyjnych koncepcjach (teoria geniuszu) kreatywność jest uznawana za rodzaj łaski, którą obdarzeni zostają nieliczni. Cóż, kto nie lubi o sobie tak myśleć, prawda? Nowe podejście w psychologii przedstawia jednak kreatywność jako jeden z normalnych sposobów funkcjonowania umysłu człowieka. Kreatywność jest zwykłą cechą ludzkiej działalności. W kreatywności obowiązuje jednak reguła po pierwsze nie szkodzić. Oznacza to, że wszyscy bylibyśmy kreatywni, gdyby nie czynniki blokujące.

Pierwsza i najważniejsza blokada jest w nas samych. Mózg w swoje funkcjonowanie ma wliczoną ekonomię wysiłku i korzysta najchętniej z utartych ścieżek. Łyżka kojarzy się łatwo z talerzem, a książka przywodzi na myśl, powiedzmy, bibliotekę. Nic odkrywczego czy zaskakującego nie zdarzy się więc dopóki nie rozgrzejemy umysłu do wyjścia poza schemat. Dodatkowo, najczęściej mieszka w nas wewnętrzny krytyk, który, zanim jakiś pomysł czy rozwiązanie dotrze na dobre do naszej świadomości, już woła: To już było!, Ale wymyśliłeś!, Nikt tego nie kupi! Jeśli idea killer jest w nas nadaktywny, będziemy musieli go… zabić.

Jak zabić mordercę pomysłów?

Jest kilka strategii, które możemy zastosować, by stymulować kreatywne myślenie. Po pierwsze, wyłączamy wewnętrznego krytyka, stosując zasadę zielonego światła. Oznacza to, że na przykład notujesz wszystkie, ale to dosłownie wszystkie pomysły i idee, obiecując sobie, że potem włączysz czerwone światło oraz poddasz pomysły odpowiedniej krytyce i ocenie. W następnym kroku warto wykorzystać strategię nadmiaru. Kiedy coś wymyślasz, Twój mózg najpierw generuje te najbardziej oczywiste pomysły i rozwiązania. Nie zatrzymuj się więc i, nie oceniając, idź dalej. Z czasem pomysłów jest mniej, ale stają się one bardziej oryginalne.

Doskonale w kreatywnym rozwiązywaniu problemów działa także strategia inkubacji. Postaw na swoją podświadomość, niech ona popracuje nad problemem. Kiedy starasz się coś wymyślić, usilnie skupiając uwagę i myślenie na problemie, możesz dojść do punktu, w którym kręcisz się już w kółko, powielając bez satysfakcji własne pomysły. Wtedy najlepszym rozwiązaniem jest oderwanie się od nurtującego nas tematu i zajęcie się czymś innym. Archimedes zastanawiał się nad frapującym go zagadnieniem, a następnie udał się na relaksującą kąpiel. Co było potem? Gdy człowiek intensywnie pracuje nad jakimś problemem, informacje przetwarzane są równocześnie na poziomie nieświadomym. Oczywiście wcześniej musimy dać podświadomości jakiś wsad do zainkubowania, ale potem w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy nasza uwaga nie jest skupiona na problemie, doznajemy nagle olśnienia i oto mamy rozwiązanie, genialny pomysł lub odpowiedź na postawione sobie wcześniej pytanie.

Dla tych, których nie przekonuje strategia gotowego rozwiązania, jest inna dobra informacja. Psychologia zbadała i opisała też mechanizm kreatywnego rozwiązywania problemów zwany strategią zarodka. Kiedy przeraża nas perspektywa braku pomysłu, można zaakceptować cokolwiek, bez dbania o wartość i oryginalność tego, co początkowo wymyślimy. To przełamie blokadę twórczą. Potem rozpoczynamy serię zmian, udoskonaleń, tworzenia wariantów i nowych wersji. Z takiego zarodka może się urodzić przy którymś przekształceniu naprawdę genialny pomysł. Ważne jest, że nie zablokowaliśmy naszego procesu myślowego i własnej motywacji.

Istnieje także kilka egzotycznie brzmiących technik, które wykorzystuje się w procesie twórczego rozwiązywania problemów. Taką jest na przykład synektyka. Metoda ta opiera się na odchodzeniu od pierwotnego problemu (wycieczka umysłowa) i poszukiwaniu poprzez analogię takich sytuacji, w których podobny problem mógł wystąpić. Zastępcza sytuacja może bowiem zawierać w sobie zarodek rozwiązania. Warto więc interesować się dalekimi od siebie dziedzinami – nić pajęczej sieci może bowiem stać się inspiracją do opracowania niezwykle wytrzymałych tworzyw, wiedza o sieciach społecznych może dać zaczątek tworzeniu oryginalnych gier komputerowych, a zasady poruszania się ławicy ryb stać się podstawą budowania efektywniejszych metod konsultingu w organizacjach.

Pozbądź się eksperta

Nie dajmy się zwieść przekonaniu, że to eksperci tworzą genialne rozwiązania i twórcze idee**.** W psychologii kreatywności mówi się o negatywnej stronie efektu eksperta, kiedy to wyspecjalizowana wiedza na dany temat wyraźnie zmniejsza szanse na kreatywne rozwiązania. Einstein ujął to trafnie w jednej ze swoich wypowiedzi, mówiąc, że eksperci wiedzą, że czegoś się nie da zrobić, a potem przychodzi ktoś, kto o tym nie wie i to robi. Ekspercka wiedza może nas pozbawić kreatywności. W efektywnie działających zespołach kreatywnego rozwiązywania problemów łączy się zresztą laików z ich świeżym spojrzeniem na problem z ekspertami, wnoszącymi swoje doświadczenie.

Na koniec optymistyczna anegdota, jak sądzę – zachęcająca do kreatywności. I także związana z postacią Forda.

Henry Ford wynajął kiedyś eksperta w dziedzinie wydajności pracy, żeby ocenił jego firmę. Po paru tygodniach ekspert wrócił do Forda. Jego ocena była nadzwyczaj pochlebna, z wyjątkiem jednego słabego punktu.

– To tamten człowiek w hali – naskarżył ekspert. – Kiedy przechodzę przez jego gabinet, widzę, że leży wyciągnięty z nogami na biurku i zażywa drzemki. On marnuje pańskie pieniądze, panie Ford.

* – Ach, ten człowiek! – odpowiedział Ford – Kiedyś wpadł na pomysł, dzięki któremu zaoszczędziliśmy miliony dolarów. A jego nogi znajdowały się wtedy dokładnie w tym samym miejscu co teraz.*

Każdy z nas nosi w sobie potencjał Eureki! – niezależnie od tego, czy w to wierzy, czy nie. Aby ją odkryć, czasem wystarczy tylko wziąć kąpiel, a czasem… wyciągnąć nogi do góry.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy burza mózgów to rzeczywiście najlepszy sposób na generowanie pomysłów? »